Brunio jak co dzień urządza łóżko. Gniazdko, statek, coś do latania, szpital, co chcecie. “Ja jestem wasym pisklackiem”. “Mama, lecimy, ale potzebujemy gitalę i wiosło, ja będę wiosłował”. “Mam obie nózki źłamane, ale misio mi wylecył i telaz musą być w pod kołdelką”
– Misio mi wyleczy nózke!
– A co się stało Bruniu?
– No udezyłem się w balon, na scęście nie pękł!
Wczoraj u Babci Anieli Brunio jadł w towarzystwie pluszaka. Dziś relacjonował.
– I misio mi dmuchał na jedzienie!
– A było gorące?
– Niee.
– Było zimne?
– Niee.
– A jakie było?
– Pysne!
– wołam do zagrzebanego w kołdrę Brunia – chodź na śniadanko
– Jeśtem chojy! Chce lekalśtwo! Ćekolade!
Milan dodaje – jak ktoś jest chory to trzeba mu dać lekarstwo do łóżka.
No to siup ryż z jabłkami i czekoladą
– Tata, masełko to tez taki dzemik. Tluskawkowy!
– Pac, tata, kwiatuski wcoraj podlewaliśmy i telaz są zadowolone, pac!
Po późnej drzemce późne usypianie Brunia. Sam chciał do kąpieli i do łóżka. Dobrze jest. Rączki nakremowane, “Kicia Kocia” przeczytana, gaszę, nie protestuje. Dobrze jest. Ponawijał chwilę, umilkł. Dobrze jest. Słyszę, że oddech Mu się uspokaja, wyrównuje. Dobrze jest. Wtem!
– Cio, tata?
– W porządku, synku.
Mija kilka minut, wydaje mi się, że śpi, aż tu nagle całkiem przytomnie:
– Cio, tata?
– W porządku, synku.
Znów kilka minut i:
– Cio, tata?
– W porządku, synku.
Po, sam nie wiem, piątym, a może siódmym takim cyklu, odpowiedziałem:
– Śpię, synku.
– Nie śpij, taataa!
– Ale śpiący jestem.
– Ale ja chcę ci coś powiedzieć.
– A co mi chcesz powiedzieć?
– Chcę ci powiedzieć: cio, tata?
– Bruniu, co robisz z moimi włosami?
– dotykam je zeby były piękne!
– dzięki! A teraz jakie są?
– fajne…
– Brunio, poczekaj, trzeba umyć rączki przed jedzeniem.
– Nie pocekam, bo jem!
Brunio bawi się i nawija do siebie:
– A telas lobię kupkę. Nie mam casu. Kazdy się czasem psesika. Pseciez. Piesek i kotek, i pani tez.
Brunio przypełzł w środku nocy, przytulił do Basi.
– Oj, przesikałeś się, trzeba cię przebrać.
– Nie maltw się tym ploblemem, mama.
– Brunio, chcesz zjeść kopytka? Brunio biegnie do kuchni.
– Chcę zieść kopyt… – tu zatrzymuje się, zawraca, chwyta za pieluchę
– kupę mam pozia tym. I biegnąc do pokoju:
– Kupa jest wazniejsa! Po chwili wraca do kuchni.
– Brunio, to zmieniamy tę pieluchę?
– Jutro się tym ziajmiemy. Jemy tego kopytka cy nie?
– Brunio, co robisz z tą taśmą (malarską)?
– Ja tylko naplawiam kseslo, zeby było piękne.
– Tata, a plawda, ze siku nie śmieldzi jak kupa?
– Prawda, Brunio.
– A bącuchów nie mozna sadzić, tylko kwiatuski mozna sadzić!
Pierwsze dzisiaj słowa Brunia? Właściwie słowo?
– Tla-ge-dia.
W łóżku.
– Nie mam takich skalpetek w klokodyly. Kupicie mi skalpetki w klokodyly?
– Jak gdzieś zobaczę, to ci kupię w krokodyly.
– Skalpetki! Dwa!
Brunio po kąpieli, wychodzi z łazienki zawinięty w ręcznik, idzie do Basi.
– A kto to do mnie idzie? Chyba jakiś bałwanek!
– Nie jeśtem bałwanek!
– No jak to? Taki biały i okrąglutki to chyba bałwanek?
– Ale ja nie mam malchewki w nosie, mama. Wcale!
Z cyklu Brunio po obudzeniu.
Kilka dni temu pierwsze rano wypowiedziane słowa:
– Cio u ciebie śłychać, Mama?
A dzisiaj do Basi zagrzebanej w pościeli:
– Mama, nie mas buzi, gdzie mas buzię? I po chwili: – Mama, muszę widzieć twój uśmiech!
Przy śniadaniu. Brunio je i beztrosko puszcza potężnego bączucha.
– Co się mówi, Brunio?
– Poplosę kakałko.
Brunio radośnie przy śniadaniu:
– I psyleciał ptasek, i ja powiedziałem “sio, ptasku!” I ptasek poleciał do śwojego domku, zieść śwoją kolacię. Nie moją!
Tu zrobił pauzę i:
– Kalose to tez takie buty!
Brunio ma ulubione postaci w tych książkach i przy każdym oglądaniu takie same komentarze o nich wygłasza. Milusia to irytuje. Ale Brunio nawija.
– Brunio, już to mówiłeś, trochę mnie tym wkurzasz!
– Musis to wycymać, Miluś, musisz to wycymać.
– Jak Ci idzie sprzątanie Miluś?
– o wiele lepiej mi idzie bałaganienie Mamo!
Sprawy podstawowe przy śniadaniu:
– Tata, kupiłeś w śklepie mleko i mleko i jeście mleko?
– Dobra, to ja idę rozścielić łóżko.
– Jeście jemy! – Oznajmił głośno i stanowczo Brunio.
– Nie śpimy!
Wycieram Brunia po kąpieli, przytula się i znów:
– Jak się mas, tata?
– Dziękuję, wspaniale. A ty jak się masz?
– Ja Bjuno Gil! Nieee! Bjuno Joch Gil!
Przy obiedzie. Sypię sobie bazylię do pomidorówki😋 Brunio się przypatruje.
– Cio lobis, tata?
– Sypię sobie ziółka do zupki.
– Ja tes chcę ziółki.
Sypię trochę, Brunio zanurza łyżkę i:
– Nieee, ja nie chcę zióóółkiii! To mjówki ją!
Za to Milo:
– Ta zupka pachnie Babcią Irenką.
Wchodzimy do mieszkania
– co tak pięknie pachnie – pytam
– chyba ja – odpowiada Bruno
Mamo a wiesz ile to jest chwilka? – pyta Milan.
– Siedem kęsów – odpowiada sobie sam
Bruni przy jedzeniu pierogów
– ja nie sce cebulki
Milan z drugiego końca stołu
– ja z chętnością zjem
Kładę Bruniowi jogurt na talerzyku, na którym jadł wcześniej kanapkę
– ćo ty wyplawiaś Mama, no ćo ty wyplawiaś. Nie lobi tak sie!
Przy śniadaniu.
– A ja w ziobku jadłem śpinak ja! Tak na taleziu, na śtolu! I jybkę! Nie mamy takiej jybki. Po-kjo-jo-na była! Ja zjobiłem ciach! I śpinak jadłem ja! Zianim była impjeśka…
I rozmarzył się.
– Mamo a kto się wcześniej urodził, Ty czy Tata?
– ja, o miesiąc wcześniej
– to dlaczego jesteś mniejsza?
Przy śniadaniu:
– A ty jeśteś Mateuś!
– Ja? A nie Maciej? Chwila zawahania.
– Ty jeśteś tata! Gij!
– Tata, a ty śpiłeś, śpiłeś ty?
– Spałem, pewnie. A Ty spałeś?
– Nieee.
– A co robiłeś?
– Ucikałem, chołałem się i sukałem kjójićka i uśmieśka.
– I tak całą noc?
– Taaak!
– A mi się wydawało, że spałeś.
– Nie, ziajtowałem, tata.
Milo dziś książkę zaczął pisać i ilustrować.
“Smutne życie. Był sobie ciasny domek a gdzie słońce. Czy ktoś je skradł wszyscy pytają”
Milan wysyła Cioci Whatssupem podziękowanie za dżemy.
– czy można Q zamiast KU, Mamo?
– to nie będzie prawidłowo
– ale można?
– można 🙂
– Dzięqjemy!
Kiedy już koło godziny 22 wydaje mi się, że Bruni wreszcie zasypia, słyszę… – Zlobie bąka Mama!
– No… dobrze Bruni
– Jak sie lobi bąka,Mama? Jak sie lobi?
W łóżku. Próba usypiania. Brunio prosi o wodę. Pijąc, zamyśla się. Wtem!
– Śmutny.
– Brunio, jesteś smutny?
– Psiklo.
– Jest ci przykro?
– Peśtjasiłem.
– Czego się przestraszyłeś?
– Puściłaś bąka, mama, puściłaś?
– No… nie.
– Puściłaś bąka, mama, puściłaś?
– Nie puściłam.
– Tak było, mama. Tak było!
– Kiedy tak było?
– Puściłaś bąka, mama, puściłaś? Tak było!
– Miluś czemu masz taki brudny rękaw?
– cisza…
– powiesz, czy mam zgadnąć
– zgadnij
– porysowałeś flamastrem
– brawo!
Milan planuje remont, przeprowadzkę, przemeblowanie i zamianę pokoi. Wszystko już ustalił, chciałby kupować farby, dywan, łóżko piętrowe…
– Mamo, kiedy możemy zacząć remont?
– no nie wiem… może na wiosnę..?
– a może jutro?
– Miluś, jutro jest niedziela…
– ale handlowa!
– Brunio, chodź, zmienimy pieluszkę.
– Ziaciekaj.
– Dobrze, zaczekam. Trzy minuty później, dokończywszy układanie puzzli, Brunio podchodzi. – Tata, źmieniaj!
Bruni w stronę inhalatora w kształcie pingwina – gupi pingin!!!
Milan – Bruniuuu, nie mów tak, w tym domu nikt nie nazywa się głupi, nawet pingwin!
– wiesz Bruniu, troche boli mnie brzuch
– mozie pękł?
skończcie już z tymi ubraniami – powiedział Milan na widok nowych majtek i piżamki – chciałem lizaka!
– Muszę nakremować ręce, bo mam okropnie szorstkie
– Jak język świni?
Mama, nie lubię tej podkoszulki, bo nie mogę w nią wycierać nosa
– Milanku, chcesz siku? – nie, dziękuję
Gramy w zgadywanie słów, Milan odpowiada na pytania
– czy to jest w tym pokoju
– Nie
– Czy to jest na kuli ziemskiej?
– Nie
– Czy to jest we wszechświecie???
– Nie
– To gdzie?
– W łazience
Moczą mi się skarpety, ale się nie poślizgnę, bo mam antybezpoślizgowe
Plac zabaw się nazywa plac zabaw żeby się wszyscy bawili a nie żeby tam była nuda taka jak na zwykłym placu
– Milan, musimy przykleić tej czarownicy kapelusz, bo ktoś oderwał
– To ja przez przypadek
– A jak to się stało?
– No po prostu tak mocno, ze wszystkich sił ciągnąłem!
Mama a jak byłem mały i tędy szliśmy to mówiłaś mi, że tak dużo liści to dywan.
– Mama a Ty lubisz jesień?
– Lubie, a Ty Milanku?
– No nie za bardzo…
– Hmmmm, a może jest jakaś jedna rzecz, która Ci się podoba w jesieni?
– Nooo, lubie, że zostaje w domu i czytamy książki
– Mama, wiesz, co jest wyjątkowe w Erłopie?
– Co?
– Polska.
Brunio je obiad, Milo gdzieś się bawi.
Br.: Lo! Lo!
Ba.: Brunio, chcesz, żeby Miluś tu przyszedł?
Br.: Tak!
Ba.: Milanku, Brunio chciałby, żebyś mu dotrzymał towarzystwa. Milo przybiega.
Mi.: Brunio, chcesz, żebym tu był?
Br.: Tak!
Mi.: Nie chcesz jeść w samości?
Maciej – podobno Milan jako jedyny potrafił powiedzieć w przedszkolu, co robią jego rodzice
Ja – Miluś opowiadałeś w przedszkolu co robimy w pracy?
Milan – tak, mówiłem, że Ty produkujesz filmy a Tata pracuje w kinie. I narysowałem kino
Obcinamy pazury.
– A jak tam w stopach, nie trzeba obciąć?
– E, nieee. Nie robią się dziury w skarpetach.
Moze sie zapytamy mojej Mamy jak się nazywają helikoptery wodne? Bo moja Mama się zna na tym, wies?
Więc wczoraj, gdy Piotrek, tata Hubcia, wiózł chłopaków do nas, ci planowali nocowanie u jednego lub drugiego. Relacja Piotrka:
H: A gdzie będzie Milan spał?
P: Coś wymyślimy.
H: Może spać ze mną!
P: Mało wygodnie, ale jest to jakaś możliwość.
H: Tylko ja czasem sikam do łóżka… (pauza)
H: Milan, a ty czasem sikasz do łóżka?
M: No, czasem sikam. (pauza)
H: Ale by było, gdybyśmy się razem zsikali!
Ta herbata, co się wczoraj popazyłem to była pokrzywowa, hihi!
– Tata mówił, że tam był kiedyś pomnik kosmonauty ale go zabrali.
– Bo czasem tak jest, że ktoś stawia pomnik a później ktoś inny go zabiera.
– Ale Bolka i Lolka nie zabiorą?
– Milusiu a co będziesz robił jak będziesz dużym chłopakiem?
– będę odprowadzał Brunia do przedszkola!
– A jak będziesz taki duży jak Tata?
– może pójdę do pracy?
– o! Do jakiej?
– do Twojej
Milo przy kolacji:
– Chcę, żebyście kiedyś kupili taką pompę do bagażnika, żeby pompać balony!
Wyjaśniło się: – Pamiętacie, jak kiedyś szliśmy do wujka Misia pracy i tam był taki pan, który z bagażnika pompował balony?
Jak mógłbym zapomnieć
Mama a wies, który z psedskolaków najbardziej mlaszcze? Ja! Naprawdę!
– Mamo wies jak powstaje pscoła?!
– Jak?
– Najpierw jest mała, potem jest larwa, potem nie wiem, a na końcu pscoła!
Mama a wies ze jak sewcyk dratewka pokonał smoka to wsyscy sie baaaaaaaardzo ucieszyli?! I w nagrodę dostał męża za żone!
Azja jest największym komplementem bo jest połączona z erłopą
Mama a znas kzywą wieze w Gizie? Ja znam jesce jedną wieze w Egipcie – Ełopsa
– Mama a co robią mlece?
– Mlecze? Rosną sobie
– Mama, mlece jak ktoś umarnie to one wykluwają mleko!
– ???
– No naprawde Zapytaj Babci Irenki, ona WIE!
Wieziemy do przedszkola sezam na zajęcia kulinarne.
– Milanku, co będziecie robić z tego sezamu?
– nooooo, ulicę sezamkową!
– Tata, a jak się poznaliście z mamą?
– Byliśmy kiedyś na jednym koncercie, tam się poznaliście.
– I co, podszedłeś do mamy?
– To było tak, że mama przyjechała na koncert z kolegami, którzy byli też moimi kolegami. I tak się poznaliśmy.
– I mama cię zobaczyła?
– No tak, tak się poznaliśmy.
– A najpierw mamę poznałeś, czy najpierw zobaczyłeś?
– Nie no, najpierw zobaczyłem, a chwilkę później poznałem, chyba tak równocześnie.
– A tańczyliście na koncercie?
– Nie, siedzieliśmy przy stoliku i słuchaliśmy muzyki, zresztą tata nie tańczy. – A mama kogoś szukała?
– W jakim sensie?
– No, kogoś, żeby był moim tatą!
– Hmm, to już musisz mamy pytać.
Przecież Mu nie powiem, że tata tego pierwszego spotkania nie pamięta…